poniedziałek, 19 grudnia 2011

"Trio z Belleville" reż. Sylvain Chomet

Połączenie kina artystycznego z bezpretensjonalną rozrywką zdarza się nieczęsto. Na dodatek mamy tutaj do czynienia z nieco surrealistycznym filmem animowanym. W "Triu z Belleville" zagadka kryminalna przeplata się z  karykaturami i przedrzeźnianiami kultury popularnej. Sylvain Chomet wraz ze swymi licznymi współpracownikami zaprasza widza do swojego wykreowanego świata, niby podobnego do naszego, ale co chwilę zaskakującego.
"Trio..." to ponad 80 minut inteligentnej zabawy dla starszych dzieci i dorosłych. Kino specyficzne, ale wybitne.

''Trio z Belleville"(Les Triplettes de Belleville), reż. Sylvain Chomet, Francja-Belgia-Kanada-Wielka Brytania 2003.

czwartek, 27 października 2011

Andriej Tarkowski "Ofiarowanie"

Moja subiektywna lista najbardziej ewangelicznych filmów już po ubiegłorocznych "Ludziach Boga" musi przejść poważną restrukturyzację. Ostatnio zaś wysokie na niej miejsce zajął ostatni film Andrieja Tarkowskiego.

Reżyser "Stalkera" w "Ofiarowaniu" zawarł swój duchowy oraz artystyczny testament. I zrobił to wyśmienicie.
Jak zwykle u Tarkowskiego, mamy tu wiele zdjęć plenerowych, tym razem w surowej nadmorskiej scenerii w Szwecji. W filmie ważną rolę pełni też muzyka, czasem wyraźna i niepokojąca, a czasem dyskretna, zaś aktorstwo stoi na najwyższym poziomie.

Ale o czym jest ten film? Jak każde arcydzieło jest on wielopłaszczyznowy i przy kolejnych seansach możemy odkrywać kolejne warstwy dramatu, jakim jest życie współczesnego człowieka. Jednym z kluczy do "Ofiarowania" (polskie tłumaczenie tytułu jest trafne) jest "sacrificatio" - obrzęd przygotowania darów na mszy św. W filmie pada m.in. pytanie, czy człowiek ofiarując siebie i to, co jest mu bliskie, może przekonać Boga....

Polskie wydanie DVD filmu jest staranne. Jakość obrazu i dźwięku "Ofiarowania" jest bardzo dobra (choć dźwięk jest w mono), a w pudełku z filmem znajdziemy jeszcze drugi dysk z interesującym filmem dokumentalnym o powstawaniu ostatniego dzieła Andrieja Tarkowskiego. Dokument jest autorstwa polskiego współpracownika mistrza - Michała Leszczyłowskiego.

"Ofiarowanie" (Offret - Sacrificatio), reż. Andriej Tarkowski, Francja, Szwecja, Wielka Brytania 1986, wydanie polskie DVD: Gutek Film 2009.

środa, 31 sierpnia 2011

The Moody Blues "On the Threshold of a Dream"


Tak, jestem ostatnio pod silnym wrażeniem zremasterowanych reedycji klasycznych płyt The Moody Blues. Ich jakość dźwięku przewyższa wiele dzisiejszych muzycznych wydawnictw...

Chronologicznie kolejną płytą  po wspomnianej kiedyś "In the Search of the Lost Chord" jest "On the Treshold of Dream". Pierwszy z tych albumów był wypełniony przebojowymi balladami w duchu hippisowskim, zaś drugi jest dziełem poważniejszym, bardziej stonowanym ("Dear Diary", "Are You Sitting Confortably"). I paradoksalnie to właśnie "On the Treshold..." okazał się jednym z najlepiej sprzedających się albumów zespołu.

Na tej płycie z 1969 roku nie ma już nawiązań do muzyki Dalekiego Wschodu ani brzmieniowych popisów na dziesiątkach instrumentów, za to do łask wraca urządzenie, które jest najbardziej kojarzone ze stylem wczesnego The Moody Blues - melotron. Ten pra-syntezator obsługiwany przez najzdolniejszego instrumentalistę zespołu - Mike'a Pindera - zamiast imitować brzmienie orkiestry symfonicznej przyjemnie poraża siłą kilku orkiestr. Najbardziej jest to słyszalne w utworze "The Voyage", prekursorskiej miniaturze zapowiadającej tzw. rock progresywny.

Zapraszam wszystkich do przekroczenia tego "Progu sennego marzenia"...


The Moody Blues, "On the Threshold of a Dream", Deram 1969, reedycja Digitally Remastered, Decca 1997.

niedziela, 31 lipca 2011

Wiesław Weiss "Pink Floyd. Szyderczy śmiech i krzyk rozpaczy"

To jedna z najlepszych monografii rockowych, jakie czytałem. Wiesław Weiss to jeden z lepszych znawców klasycznego rocka w Polsce. Na dodatek ma bardzo dobre pióro łącząc dziennikarską zwięzłość z solidną naukową analizą.

Znam też dobrze "Pink Floyd. Moje wspomnienia" autorstwa perkusisty zespołu Nicka Masona które są o wiele lepiej zilustrowane oraz szczodrze okraszone ciekawostkami i anegdotami. Czytałem również inne prace poświęcone zespołowi. Jednak książka Weissa przewyższa wszystkie wspomnienia poszczególnych członków zespołu dzięki swojej bezstronności (co szczególnie jest ważne w opisie wieloletniego konfliktu Gilmour-Waters) oraz prezentacji faktów wedle związku przyczynowo-skutkowego. I choć omawiana pozycja ma już półtora dekady, to ciągle jest aktualna, bowiem po 1994 Pink Floyd nie nagrał żadnego nowego utworu, a reaktywacja zespołu nie będzie już nigdy możliwa na skutek śmierci klawiszowca Ricka Wrighta.

Wiesław Weiss, "Pink Floyd. Szyderczy śmiech i krzyk rozpaczy", Warszawa 1995. ISBN 83-207-1481-8

czwartek, 30 czerwca 2011

The Moody Blues "In Search of the Lost Chord"

The Moody Blues to mistrzowie łagodnej odmiany rocka progresywnego. Ich pierwsze siedem albumów z lat 60. i 70. weszło do kanonu światowej muzyki rozrywkowej i doczekało się już kilku starannych reedycji na płytach CD.

"In Search of the Lost Chord" wydany w czasie apogeum ruchu hippisowskiego jest pełen nawiązań do psychodelii i muzyki Dalekiego Wschodu, co paradoksalnie nie jest atutem tego albumu. O jego niezłym poziomie stanowią kompozycje zaśpiewane przez wszystkich czterech wokalistów zespołu oraz zróżnicowana dramaturgia płyty. I choć najbardziej znana kompozycja zespołu - "Night in White Satin" - znajduje się na poprzednim albumie, to i na "In Search..." przykuje uwagę udany dwuczęściowy "House of Four Doors", "Voices in the Sky" oraz "The Actor". Reszta kompozycji mądrze rozmieszczona na płycie (podzielonej oczywiście na dwa akty - dawną stronę A i B płyty analogowej) spowoduje, że te czterdzieści parę minut poświęcone na jej wysłuchanie będą samą przyjemnością.


The Moody Blues, "In Search of the Lost Chord", Deram 1968, reedycja Digitally Remastered, Decca 1997.

niedziela, 29 maja 2011

10 najgorszych filmów widzianych przeze mnie w kinie

Boję się chodzić do kina. Zbyt często seanse, na których byłem stały się przyczyną wielkich rozczarowań oraz poczucia straty czasu i pieniędzy.

Oto lista największych gniotów, które miałem nieprzyjemność oglądać na dużym ekranie. A co najgorsze: pozostały mi w pamięci.

10. "Monster", reż. P. Jenkins - jakaś próba głębokiej analizy społeczeństwa, ale co z niej wynika?

9. "Park Jurajski", reż. S. Spielberg - najbardziej przereklamowany film w dziejach.

8. "Przedwiośnie", reż. F. Bajon - nie wiadomo o co reżyserowi chodzi, ale znalazło się miejsce na bieżącą agitkę polityczną.

7. "Transformers", reż. M. Bay - raz chaos raz sztampa plus jedyna dobra kreacja aktorska Johna Turturro.

6. "Testosteron", reż. T. Konecki i A. Saramonowicz - efekciarstwo, przekraczanie granicy smaku, niewykorzystanie możliwości aktorów.

5. "Królestwo Niebieskie", reż. R. Scott - baśń o złych chrześcijanach i dobrych muzułmanach.

4. "Quo vadis", reż. J. Kawalerowicz - płytkość, zła obsada (z wyjątkiem Jerzego Treli), a wydanych milionów złotych jakoś na ekranie nie widać.

3. "Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki", reż. S. Spielberg- głupi scenariusz, zaś Fordowi wyraźnie grać się nie chce.

2. "Immortal - Kobieta pułapka", reż. E. Bilal - wielki autor komiksu jego słabą ekranizacją niszczy własną legendę.

1. "Wehikuł czasu", reż. S. Wells - poszedłem z nadzieją, że będzie lepszy niż nieco tandetna ekranizacja z 1960 r.; ponowna próba adaptacji powieści okazała się filmem zaskakująco nielogicznym i nudnym.

niedziela, 24 kwietnia 2011

Alleluja, Alleluja!


William Bouguereau, Święte kobiety przy grobie




Drogim Czytelnikom i odwiedzającym mojego bloga
składam serdeczne życzenia wielkanocne: wiele dobra, prawdy i piękna na każdy dzień.


Paterm (dr A. Nielski)

środa, 9 marca 2011

C.S. Lewis "Listy starego diabła do młodego", czyta Zbigniew Zapasiewicz

Clive Staples Lewis to jeden z najwybitniejszych pisarzy chrześcijańskich ubiegłego wieku. Literat ów był bliski katolicyzmowi, a jednocześnie głęboko zakorzeniony w tradycji anglikańskiej. "Listy starego diabła do młodego" to jedno z najwybitniejszych dzieł autora "Opowieści z Narnii". Owa korespondencja między starym kusicielem Krętaczem a jego młodym krewnym Piołunem - młodym i niedoświadczonym diabłem - jest wyśmienitym moralitetem wywróconym do góry nogami (zło jest tu nazywane dobrem, Pan Bóg jest przeciwnikiem, piekło jest normalnością, a celem doprowadzenie człowieka do potępienia), a zarazem głębokim traktatem o duchowości chrześcijańskiej przebranym w groteskowe szaty.

Za ten klasyczny tekst zabrał się genialny aktor o wspaniałym głosie. Zbigniew Zapasiewicz rozumie tekst i genialnie wczuwa się w sposób rozumowania narratora. Nie stosuje żadnych aktorskich sztuczek, by stać się demonicznym, po prostu, na swój sposób - jest. Zapasiewicz wydaje się być w formie, choć jego głos jest już nieco zmęczony, ale ciągle głęboki. Później okazało się, że aktor był w tym czasie już bardzo chory, a rok po wydaniu tego audiobooka - zmarł.

Czytany przez Zapasiewicza tekst jest kompletny, szkoda jednak, że nie dodano tzw. Wykładu Krętacza, wspomnianego w przeczytanym na początku audiobooka wstępie do "Listów...".


C.S. Lewis "Listy starego diabła do młodego", tłumaczył Stanisław Pietraszko, czyta Zbigniew Zapasiewicz, Media Rodzina 2008. ISBN 978-83-7278-299-1

poniedziałek, 28 lutego 2011

"Nudle" reż. Dariusz Nojman

Rozwój animacji komputerowej autentycznie mobilizuje polskich twórców filmów animowanych. W ostatnich latach powstaje wiele produkcji oficjalnych, ale i sporo filmów niezależnych.
Do tych ostatnich zalicza się serial animowany "Nudle" nakręcony w technice 3D.

"Nudle" to opowieść o dzieciństwie i wczesnej młodości widzianej oczami dorastających urwisów ze śląskiego miasta.

Serial to zarazem portretem Polski pierwszej połowy lat 90. (oczywiście z perspektywy małolatów). Co nas tu czeka? Złota era wypożyczalni kaset wideo, a szczególnie filmów o wschodnich sztukach walki, gry na komputerze Commodore 64, obrazki samochodów z gum Turbo, wafle Kukuruku, deskorolka, a potem wielka nowość: rolki, nagły rozwój telefonii (stacjonarnej - oczywiście)...

Ciekawym zabiegiem jest  komentarz "żywych" pierwowzorów bohaterów kreskówki na początku odcinka. Po latach, panowie koło trzydziestki wprowadzają widzów w epokę, która już przeminęła.

Największą słabością filmu jest dźwięk. Na przykład o ile same dialogi czytane przez naturszczyków są sympatyczne to ich jakość nagrania jest zła.

Generalnie serial ogląda się dobrze, a jego największą zaletą jest swojskość, którą wyczują nie tylko widzowie pochodzący z Górnego Śląska.

Wszystkie 11 odcinków serialu (po ok. 8 minut każdy) jest dostępnych legalnie na YouTube.

"Nudle", reż. Dariusz Nojman, Polska 2008.

poniedziałek, 31 stycznia 2011

Oriana Fallaci "Wściekłość i duma"

Na pytanie bibliotekarza do jakiego gatunku literackiego zalicza się ta książka Oriana Fallaci odpowiedziała, że jest to kazanie.

Jest to mocne kazanie - wyraz bólu autorki po zamachu na World Trade Center w 2001 roku. Fallaci z niezłym talentem pisarskim ukazuje tę tragedię na tle kryzysu tożsamości europejskiej, który jej zdaniem ułatwia radykalnym muzułmanom niszczenie naszej cywilizacji. I tu pojawia się duża kontrowersja. Otóż dla autorki nie istnieje coś takiego, jak islam umiarkowany. Posługując się dosyć drastycznymi przykładami i wyliczając najbardziej prymitywne reżimy z kręgu kultury muzułmańskiej stara się udowodnić, że islam sam w sobie jest groźny.

Co ciekawe, ta objętościowo niewielka książka nie jest napisana z chrześcijańskiego punktu widzenia. Fallaci przedstawia się jako ateistka antyklerykalna, jednak w żadnej mierze nie identyfikuje się z nurtami lewicowymi. W wielu miejscach "Wściekłości..." wręcz zarzuca lewicowcom zakłamanie i działanie na szkodę cywilizacji euroatlantyckiej.

Nie zgadzam się z Fallaci w wielu punktach, ale "Wściekłość i duma" pobudza mnie do refleksji za każdym razem, gdy ją czytam. Zawsze - niemal jednym tchem.

Oriana Fallaci, "Wściekłość i duma", tłum. Krzysztof Hejwowski, Warszawa 2003. ISBN 83-86859-77-6