środa, 24 grudnia 2008

Bóg się rodzi!


Czekając niecierpliwie na Wigilię Bożego Narodzenia życzę Szanownym Czytelnikom tego skromnego bloga wszystkiego dobra, którego pragną i wiele nadziei na każdy dzień nowego roku 2009.

dr A. Nielski / Paterm

czwartek, 18 grudnia 2008

10 najbardziej ewangelicznych z ducha filmów

10 najbardziej ewangelicznych z ducha filmów (wg mnie oczywiście). Ich wartość artystyczna jest różna, a każdy ma w sobie to "coś" z nauk Galilejczyka.

10. "Siódma pieczęć", reż. I. Bergman
9. "Władca Pierścieni" (trylogia), reż. P. Jackson
8. "Purpura i czerń", reż. J. London
7. "Uśpieni", reż. B. Levinson
6. "Nędznicy" (film tv), reż. G. Jordan
5. "Opowieści z Narni" (serial tv), reż. M. Fox i inni
4. "Stalker", reż. A. Tarkowski
3. "Trzeci cud", reż. A. Holland
2. "Misja", reż. R. Joffe
1. "Wyspa", reż. P. Ługin

Ten ostatni film, który jest pierwszym, ma ciekawą recenzję tutaj. Absolutnie się zgadzam z odczuciami jej autora.

niedziela, 23 listopada 2008

Edgar Allan Poe "Czarny kot"

Znowu audiobook. Przepadam na Poem od czasów studenckich, nie mogłem się więc oprzeć chęci jego zakupu, choć wiediałem, że ta edycja zawiera jedynie trzy opowiadania nagrane w formacie CD-Audio. Wybrano trójcę krwawych miniaturek ("Czarny kot", "Beczka Amontillado", "Zdradzieckie serce"), które nie są wprawdzie arcydziełami autora, ale pozwalają lektorowi na dużo popisów aktorskich. I tak się dzieje.

Audiobook czyta utalentowany śląski aktor teatralny Grzegorz Przybył, który pozwala sobie na wiele efektów aktorskich, co jednak nie przeszkadza w odbiorze tych specyficznych niesamowitych opowiastek.

Agata Olszta i Monika Obniska-Cyran są odpowiedzialne za nowe dobre tłumaczenie, cechujące się współczesnym językiem z delikatnymi dawnymi stylizacjami, które pomogły mi w wejściu w klimat makabresek Poego.
A co najważniejsze - audiobook "Czarny kot" pozostawił we mnie uczucie niedosytu...

Edgar Allan Poe, "Czarny kot", Wydawnictwo Aleksandria 2006, ISBN 978-83-60313-07-7

sobota, 15 listopada 2008

Refugee

Refugee był krótkotrwałym projektem byłych muzyków progresywnej grupy The Nice oraz szwajcarskiego wirtuoza instrumentów klawiszowych Patricka Moraza (znanego z dokonań solowych oraz ze współpracy wieloma zespołami, m.in. z Yes i The Moody Blues). W 1974 ci panowie nagrali tylko jeden album zatytułowany po prostu "Refugee", a potem się rozwiązali.

Płyta jako całość niestety rozczarowuje. "Refugee" Jest głównie popisem umiejętności tworzących grupę instrumentalistów, a zwłaszcza Moraza. Umiejętności bardzo wysokich nawet jak na rock progresywny. Nic dziwnego, że płyta pozostała w pamięci bardziej krytyków niż słuchaczy.

Na "Refugee" jest jednak pewien fragment, który pozostanie we mnie na długo. To środkowa część wielowątkowego utworu "Grand Canyon", która kryje bardzo uroczą piosenkę, w której mniej jest popisów, a więcej melodii i nastroju.

Refugee, "Refugee", Charisma 1974.

piątek, 24 października 2008

Philip K. Dick "Druciarz Galaktyki"

Philip K. Dick wielkim pisarzem był. Jednak wiele jego dzieł jest nierównych, a nawet słabych. Jedni tłumaczą to trudnym charakterem tego dziwaka, inni nawet chorobą psychiczną. Na przykład taka ciekawa powieść "Prawda półostateczna" wydaje się nawet niedopracowaną.
Ale "Druciarz Galaktyki" to Dick w znakomitej formie: wartka akcja, a przy tym ciągła tajemniczość i niedopowiedzenia, niemało humoru obok głębokich pytań filozoficznych. Główny bohater Joe ma beznadziejne życie (bezsensowna praca, żona go rzuciła). Jest ziemianinem, gdzieś w przyszłości. Nie pracuje w swym ukochanym zawodzie druciarza, gdyż nie ma już na planecie ceramiki. Aż pewnego dnia kontaktuje się z nim niezwykła istota zwana Glimmungiem, która proponuje Joemu, za duże wynagrodzenie, zajęcie przy wydobyciu starożytnej katedry na odległej planecie, zaznaczając, że profesja głównego bohatera będzie w tym przedsięwzięciu niezbędna...

Philip K. Dick, "Druciarz Galaktyki", tłum. Jacek Spólny, Poznań 2002. ISBN 83-7120-801-4

środa, 10 września 2008

Przeprowadzka!

Zamierzałem zwiększyć częstotliwość wpisów na blogu, ale przeprowadzka do Francji, kłopoty ze stałym dostępem do netu niestety to uniemożliwiają.

Dziękuję Szanownym Czytelnikom za cierpliwość!

niedziela, 10 sierpnia 2008

Schmaletz "SAMOKLĘSKI - SZCZĘŚLIWICE"

Schmaletz to ciekawy artysta. Grzegorz Martecki, dźwiękowiec, mąż i ojciec dzieci, komponuje, pisze teksty i je śpiewa, nagrywa w domu, rozprowadza swoje nagrania różnymi sposobami. Ale najciekawsza sama muzyka (teksty Schmaltza są często zbyt osobiste, dlatego nie mam zamiaru ich oceniać), muzyka różnorodna, której spoiwem jest punk. Martecki krąży jednak obok folku, tradycyjnej ballady, muzyki dyskotekowej, industrialnej, hardrockowej i awangardowej.

Debiutancka płyta "Czepianie i zrzynanie" z roku 2003 była swoistym wydarzeniem. Różnorodna, anarchistyczna, miejscami dowcipna i parodystyczna, a zarazem nie pozbawiona chwytnych melodii. A teksty na poły osobiste, na poły błyskotliwie publicystyczne.

Kolejny krążek "Quasi live" był numerem w stylu zeposłu Tangerine Dream, który słynie z przerabiania w studiu swoich nagrań koncertowych. I dlatego jest to Schmaltzowa płyta quasi koncertowa z częściowo nowym materiałem.

"Muzyka ilustracyjna" to, jak sam Martecki przedstawia, "płyta z muzyką instrumentalną wykorzystywaną w najróżniejszych reportażach, dokumentach i reklamach". Płyta do słuchania według mnie raczej we fragmentach. Niektóre kawałki urzekają.

Trzy lata młodsza od debiutu "Codzienność" jest płytą dojrzalszą. Brzmieniowo, instrumentalnie i tekstowo. Jest krążkiem innym niż "Czepianie...". Trudno ocenić który album z tych dwóch jest lepszy.

"MELISA, MUZYKA, MIŁOŚĆ I EM" z 2007 poprzedzona eksperymentalnym mini albumem "I like my wife" trochę mnie rozczarowała. I teksty i muzyka nie były tak przekonujące i atrakcyjne jak na poprzednich płytach (nawet "Quasi live" miał jakby więcej energii...).
Dobre utwory z tej płyty to zaledwie "Tyle fajnych lasek", "Gnoza 2" oraz sympatyczny "Dla trzydiestolatków".

Najnowszy maxi singiel zatytułowany "SAMOKLĘSKI - SZCZĘŚLIWICE" przynosi coś świeżego. Schmaletz napisał muzykę pod cudze teksty! (autorstwa Kazimierza Malinowskiego) Są to ciekawe poezje, trochę w stylu Marteckiego, które nabierają prawdziwego blasku z nową muzyką Schmaltza. Dopracowaną, różnorodną, niesztampową. Lekkość tego mini albumu przypomina mi płytę debiutancką. Dlatego jestem przekonany, że w przyszłości Grzegorz Martecki będzie miał słuchaczom jeszcze wiele do zaproponowania.

Płytę można pobrać w formacie mp3 całkowicie za darmo na stronie www.schmaletz.com.

Schmaletz, "SAMOKLĘSKI - SZCZĘŚLIWICE", 2008. download

czwartek, 24 lipca 2008

"Szkoła Rocka" reż. Richard Linklater

Mało jest dobrych filmów o rocku. A dobrego filmu o rock and rollu z udziałem dzieci nie pamiętam. Tymczasem "Szkoła Rocka" przekonuje! Sympatyczna familijna komedia muzyczna z szalonym rockmanem-aktorem Jackiem Blackiem w roli nieudacznika - fałszywego nauczyciela z przypadku tęskniącego za starym dobrym rockiem. I zarażającego dobrym muzycznym gustem dzieci z elitarnej podstawówki, które również grają (muzycznie i aktorsko) znakomicie. Ścieżka dźwiękowa powala na kolana: kilka udanych nowych piosenek stylizowanych na klasycznego rocka (szczególnie w wydaniu amerykańskim) oraz cała masa znakomitych starych kawałków w całości lub w najlepszych fragmentach. Reżyser Linklater okazał się twórcą wszechstronnym. Robi i filmy ambitne ("niezależne" - jak to się czasem bezsensownie określa), i eksperymentalne, jak ekranizacja "Przez ciemne zwierciadło" Philipa K. Dicka, a także lżejsze, ale nie pozbawione artyzmu. Takim filmem jest "Szkoła Rocka".

"Szkoła Rocka" (The School of Rock), reż. Richard Linklater, Niemcy-USA 2003.

poniedziałek, 30 czerwca 2008

Visage "The Anvil"

Długo oczekiwane wznowienie drugiej i najlepszej płyty studyjnego projektu Visage, oryginalnie wypuszczonej w marcu 1982 roku. Najlepszej, i choć największy ich hit "Fade to Grey" można znaleźć na debiutanckim krążku zatytułowanym po prostu "Visage", to "The Anvil" jako całość jest o wiele bardziej spójny niż debiut, lepiej zaaranżowany i wyprodukowany - na dodatek bez żadnej wpadki kompozytorskiej.

Visage był eksperymentalnym tworem liderów zespołów Magazine i Ultravox - twórców stylu łączącego nową falę, elektronikę i tradycyjną piosenkę, który dziennikarze nazwali "new romantic". Visage miał zaprezentować bardziej taneczną i uproszczoną wersję tego nurtu.

Na "The Anvil" znajdziemy nawiązującą brzmieniem do "Fade to Grey" interesującą piosenkę "The Damned Don't Cry", surowe i skoczne "Move Up", gitarowy "The Horseman", ultravoksowy "Again We Love", czy oniryczny, niemal intrumentalny "The Whispers" zamykający płytę

Generalnie "The Anvil" jest znakomitą płytą dokumentującą taneczną odmianę new romantic, pokazującą jak bardzo te brzmienia są wpływowe do dzisiaj...

Visage, "The Anvil", Polygram 1982; reedycja na CD: Cherry Red 2008.

środa, 21 maja 2008

George Orwell - "Folwark zwierzęcy" - audiobook

Z pewną taką nieśmiałością kupiłem audiobook "Folwarku" . Zachęciło mnie nazwisko lektora - Tadeusza Sznuka, który dla mnie mógłby nagrać książkę telefoniczną, a której słuchałbym dla relaksu. Ów prezenter radiowy i telewizyjny ma po prostu taki tembr głosu, że nigdy nie jest nudzi.

Jednak się obawiałem... Czego? Otóż żaden z poprzednio przeze mnie kupionych lub otrzymanych audiobooków nie był kompletnym odczytaniem książki! A na dodatek zwykle nie informuje się czytelnika o tym na okładce. Dlatego audiobook "Moskwa- Pietuszki" Wieniedikta Jerofiejewa pozostawia niedosyt, choć czytana przez niezrównanego Romana Wilhelmiego.

Sznukowy "Folwark zwierzęcy" jest kompletny. Zmieścił się na jednej płycie CD dzięki formatowi MP3 i... słucham go i słucham. Samą przypowiastkę Orwella cenię bardziej niż "Rok 1984" - jest w tej pierwszej więcej ironii, a nawet scen humorystycznych, które tak kontrastują z tragiczną wymową dzieła.

Polecam!

George Orwell, "Folwark zwierzęcy" (czyta Tadeusz Sznuk), Muza 2007. ISBN 978-83-7495-339-9

wtorek, 20 maja 2008

Zaczynamy

Nie przepadam za blogami, ale ostatnio wpadłem na pewien pomysł, który może uda się przedstawić w formie bloga.

Będę tu pisał o tym, co przeczytałem, posłuchałem lub obejrzałem. A może to być specyficzne, gdyż raczej nie biegam za nowościami - szukam wartościowych wytworów kultury w przeszłości.

Często czas najlepiej weryfikuje wartość...


Zapraszam do komentowania!