Znowu audiobook. Przepadam na Poem od czasów studenckich, nie mogłem się więc oprzeć chęci jego zakupu, choć wiediałem, że ta edycja zawiera jedynie trzy opowiadania nagrane w formacie CD-Audio. Wybrano trójcę krwawych miniaturek ("Czarny kot", "Beczka Amontillado", "Zdradzieckie serce"), które nie są wprawdzie arcydziełami autora, ale pozwalają lektorowi na dużo popisów aktorskich. I tak się dzieje.
Audiobook czyta utalentowany śląski aktor teatralny Grzegorz Przybył, który pozwala sobie na wiele efektów aktorskich, co jednak nie przeszkadza w odbiorze tych specyficznych niesamowitych opowiastek.
Agata Olszta i Monika Obniska-Cyran są odpowiedzialne za nowe dobre tłumaczenie, cechujące się współczesnym językiem z delikatnymi dawnymi stylizacjami, które pomogły mi w wejściu w klimat makabresek Poego.
A co najważniejsze - audiobook "Czarny kot" pozostawił we mnie uczucie niedosytu...
Edgar Allan Poe, "Czarny kot", Wydawnictwo Aleksandria 2006, ISBN 978-83-60313-07-7
Krótkie recenzje wybranych książek, filmów, płyt muzycznych, przedstawień i innych dóbr kultury.
niedziela, 23 listopada 2008
sobota, 15 listopada 2008
Refugee
Refugee był krótkotrwałym projektem byłych muzyków progresywnej grupy The Nice oraz szwajcarskiego wirtuoza instrumentów klawiszowych Patricka Moraza (znanego z dokonań solowych oraz ze współpracy wieloma zespołami, m.in. z Yes i The Moody Blues). W 1974 ci panowie nagrali tylko jeden album zatytułowany po prostu "Refugee", a potem się rozwiązali.
Płyta jako całość niestety rozczarowuje. "Refugee" Jest głównie popisem umiejętności tworzących grupę instrumentalistów, a zwłaszcza Moraza. Umiejętności bardzo wysokich nawet jak na rock progresywny. Nic dziwnego, że płyta pozostała w pamięci bardziej krytyków niż słuchaczy.
Na "Refugee" jest jednak pewien fragment, który pozostanie we mnie na długo. To środkowa część wielowątkowego utworu "Grand Canyon", która kryje bardzo uroczą piosenkę, w której mniej jest popisów, a więcej melodii i nastroju.
Refugee, "Refugee", Charisma 1974.
Płyta jako całość niestety rozczarowuje. "Refugee" Jest głównie popisem umiejętności tworzących grupę instrumentalistów, a zwłaszcza Moraza. Umiejętności bardzo wysokich nawet jak na rock progresywny. Nic dziwnego, że płyta pozostała w pamięci bardziej krytyków niż słuchaczy.
Na "Refugee" jest jednak pewien fragment, który pozostanie we mnie na długo. To środkowa część wielowątkowego utworu "Grand Canyon", która kryje bardzo uroczą piosenkę, w której mniej jest popisów, a więcej melodii i nastroju.
Refugee, "Refugee", Charisma 1974.
Subskrybuj:
Posty (Atom)