Ten podwójny album, którego pierwsze wydanie było w 1974 r., zajmuje szczególne miejsce w dyskografii progresywnej ery zespołu Genesis. Tuż po trasie koncertowej promującej tę płytę z grupy odejdzie charyzmatyczny Peter Gabriel. Zmagał się w tym czasie z problemami osobistymi, co ma swój wyraz w zagmatwanych tekstach całego albumu i w tym, że po raz pierwszy zadanie napisania całości muzyki do cyklu zostawił kolegom z grupy. Cyklu, bo "The Lamb Lies Down on Broadway" stanowi jedność treści i kompozycji.
Album "The Lamb Lies Down on Broadway" do dzisiaj budzi spory zarówno wśród krytyków muzycznych jak i wielbicieli Genesis. Czy jest on szczytem możliwości zespołu? czy wręcz bełkotem i świadectwem zbytniego wydumania tego, co nazywa się rockiem progresywnym?
Dla mnie jest to płyta, obok której nie można przejść obojętnie; za każdym jej przesłuchaniem odkrywam coś nowego. Mam swoje ulubione utwory, fragmenty czy motywy muzyczne, ale i miejscami po prostu się nudzę lub męczę.
Muzycznie omawiany cykl jest różnorodny. Muzycy wykorzystują sprawdzone już przez siebie sposoby grania i specyficzne harmonie, które stanowią część stylu Genesis, ale odchodzą od prostego kopiowania elementów muzyki klasycznej, a poszerzają dźwiękowe poszukiwania o awangardę XX wieku i muzykę etniczną.
Na porządną, zremasterowaną reedycję "The Lamb..." czekałem 10 lat, gdyż jakość dźwięku wersji CD z lat 90 była zaskakująco słaba. Remastering z 2008 jest autentyczną nową odsłoną cyklu. W wielu miejscach dźwięk jest bardzo przestrzenny, a wiele motywów, pogłosów i harmonii, które były słabo słyszalne w poprzedniej reedycji stało się wyraźnych i ładnie wzbogacających brzmienie całości. Warto posłuchać.
Genesis, "The Lamb Lies Down on Broadway", Charisma 1974; reedycja Digital master and stereo mix, Virgin 2008.
2 komentarze:
A kiedy pojawi się recenzja "Mirage" Camela?
re:G00labek - trochę mi się Miraż znudził, może coś skrybnę za jakiś czas ;)
Prześlij komentarz