poniedziałek, 8 listopada 2010

10 najlepszych teledysków

Lubię dobre teledyski. Bywa nawet, że kupuję (jak jest przecena) płyty DVD z wideoklipami, bo czasem warto. Wśród ich reżyserów na przestrzeni paru dekad znajdziemy i mistrzów wyspecjalizowanych w tej formie, i wybitnych filmowców oraz ludzi telewizji czy reżyserów scenicznych, którzy co jakiś czas tworzą dzieła wybitne.
Poniższy ranking jest jednak bardzo subiektywny, wręcz sentymentalny. Mam jednak skrytą nadzieję, że Czytelnicy nie znajdą tu totalnych gniotów.

10. Depeche Mode "Enjoy the Silence" - niezapomniany samotny król z leżakiem;
9. Falco "Jeanny part 1" - mroczno-kiczowata historia zakochanego psychopaty;
8. La Pallotina "Rewolucja" - różne oblicza miasta Warszawy w najlepszym teledysku grupy;
7. Kult "45-89" - świetne samplowo-wizualne podsumowanie PRL-u, wzorowo wykonane i zharmonizowane z muzyką
6. David Bowie "Ashes to Ashes" - tajemniczy, wieloznaczny, a nakręcony bez fajerwerków;
5. Siekiera "Misiowie puszyści" - jeden z najlepszych teledysków nowofalowych... na świecie;
4. Ultravox "Vienna" - piękny Wiedeń nocą jak z filmu noir "Trzeci człowiek";

3. 2+1 "Superszczur" - gdy go odkryłem nie mogłem uwierzyć: na początku lat 80. zrobiono tak oryginalny klip, częściowo surrealistyczny w stylu przedwojennym, częściowo pokazujący nędzę i beznadzieję swej epoki;

2. Witt "Und... Ich lauf" - zamek, alchemik, zmarła ukochana, postaci z oper Wagnera, a to wszystko w sosie filmowego ekspresjonizmu z lat 20. XX wieku;

1. Propaganda "Dr. Mabuse" - atmosfera podobna, jak u Witta, ale straszniej oraz w czerni i bieli, a w roli tytułowej znakomity polski aktor na emigracji Władysław Sheybal;